Sonoff TH16, wodoodporny DS18B20 oraz Domoticz. No i Gexon…

Dzień dobry!

Dzisiaj kolejna rzecz z tych 'nie jest mi to do niczego potrzebne, ale zrobię’. Tym razem NAPRAWDĘ nie jest mi to do niczego przydatne, ale skoro się da – to zrobię 😀

Nabyłem swego czasu kolejny włącznik Sonoff. Tym razem TH16, wraz z wodoodpornym termometrem DS18B20. Miałem ambicję wykorzystać jeden z takich, które posiadam, ale słusznie obawiałem się, że nie poradzę sobie z lutowaniem 'poczwórnego jacka’. Kupiłem więc gotowy.

Tym razem sprawdzenie odbyło się w towarzystwie naszego Bojownika (ochrzczonego przez córkę imieniem Gexon). Akurat ta rybka jest bezproblemowa, nie potrzebuje zbyt wiele opieki i jakoś bardzo stabilnego środowiska, ale jak najbardziej wyobrażam sobie użycie tego rozwiązania w przypadku większych akwariów, terrariów czy jakiegokolwiek innego miejsca wymagającego stabilizacji temperatury.

Wgranie oprogramowania alternatywnego opisałem już w innych postach: http://blog.asobczak.pl/2018/08/12/sonoff-pow-zmieniamy-oprogramowanie-na-alternatywne-i-przy-okazji-przekonujemy-sie-ze-warto-byc-upartym/, jedyne co mi przyszło do głowy przy tej operacji to fakt, że nawet nie wiem jak wygląda oryginalne oprogramowanie w Sonoff 😀

Konfiguracja również standardowa, jak poniżej.

Teraz pozostaje albo napisać skrypt w dzVents, albo na szybko coś w Blockly. Rozumieć przez to należy, że poprzez monitorowanie temperatury możemy od razu załączać ten sam włącznik, do którego jest podłączony termometr.

DS18B20 nie jest jedynym który można podłączyć, poza tym on mierzy wyłącznie temperaturę. Inne, jak AM2301 oraz Si7021 mierzą również wilgotność.

OMV i Docker

Dobry wieczór!

Wiele się słyszy od dłuższego czasu w światku IT, głównie programistów, ale również osób zajmujących się IoT, Home Automation o Dockerze i konteneryzacji. Do tej pory patrzyłem na to z boku, delikatnie śledząc temat, pora jednak najwyższa się w to 'wdrożyć’. Dobrze zrobiłem, bo temat jest nad wyraz ciekawy i (nie tylko) moim zdaniem rewolucyjny.

Docker i kontenery, w przeciwieństwie do maszyn wirtualnych, nie są osobnymi systemami, ale pewnymi 'zbiornikami’ w których w izolacji pracują programy. Co ciekawe – korzystają ze wspólnych zasobów pamięci, odpowiednio nimi zawiadując. Czyli możemy sobie w sumie postawić ich wiele na jednym systemie i korzystać, będąc pewnym, że w razie jakichkolwiek problemów możemy przeinstalować tylko i wyłącznie jeden kontener, nie całość systemu, bez potrzeby 'stawiania’ wszystkiego od nowa.

Nadmieniam, że jestem w tym temacie jeszcze początkujący, ale zafascynowany, wybaczcie więc możliwe błędy w pełnym rozumieniu tematu. Z chęcią również posłucham Waszych rad i korekt, jeżeli potrzeba.

Kilka osób mówiło: 'Docker, tak. Kup QNAP, albo jakiś starszy serwer i tam instaluj’. No ale ja już mam mój 'biedny NAS’ postawiony na Orange Pi Zero Plus z NAS Hat. Głupio by było go nie wykorzystać, chociaż sprawdzić temat, bo jak nie 'zaskoczy’ to wydam 1k PLN bez potrzeby.

Po raz kolejny – warto być upartym, bo mimo że 'szału nie ma’ to działa na nim i Docker. Mimo limitu 512MB RAM. Coraz częściej jednak myślę o Odroid HC1/HC2.

Po pierwsze musimy w Open Media Vault (bo jego używam na moim NAS) zainstalować wtyczkę do Docker’a.

Po instalacji pojawi się nowa opcja w menu Services, do której przechodzimy.

Tam już zobaczymy możliwe do pobrania obrazy kontenerów Docker.

Pora przedstawić cel wpisu: instalujemy graficzny interface do pokazania naszych zdjęć w NAS. Do tego celu użyjemy lychee oraz MariaDB (czyli sewer baz danych tworzony przez zespół MySQL po tym jak zostali kupieni przez Oracle). Lekki, dostępny, ciekawy, ładny.

Zróbmy to jednak trochę inaczej. Na zakładce Overview w wyszukiwarce po prawej wpiszmy na początek linuxserver/mariadb i pobierzmy wybrany obraz. Po zakończeniu zobaczymy go w górnej połowie ekranu. Dobra, pobrany. Co teraz? Teraz trzeba go sparametryzować i uruchomić. Świetną cechą kontenerów jest to, że komunikują się przez konkretny port/porty z całym systemem. Czyli wystawiają pewien port, który później jest przekierowany na wybrany przez nas. W tym przypadku pozostanę przy standardowym dla MariaDB 3306.

Więcej informacji o parametrach, opisie znajdziecie na stronie z repozytorium kontenerów: https://hub.docker.com/r/linuxserver/mariadb. Opis parametrów, folderów do wyboru znajduje się na wymienionej stronie. Tu udajcie się w razie wątpliwości i wiedzy jakie parametry ma jaki kontener.

W przypadku tej konfiguracji musimy podać:
– PUID
– PGID
– TZ – TimeZone
– Hasło root do MySQL

WAŻNE! Każdą wpisaną wartość musicie 'potwierdzić’ i przejść do kolejnej linii aby został zatwierdzony. To był mój główny błąd na początku nauki.

Poniżej również bardzo ważne dane – informacje o folderach z którymi może się komunikować nasz kontener. Wskazujemy folder po stronie kontenera i adekwatny folder na dysku NAS. Ja tworzę dla każdego kontenera osobny folder z konfiguracją, ale to zależy już od Waszych potrzeb i poczucia estetyki.

Lepiej zdefiniować je tak:

Jeżeli wszystko skonfigurowaliście poprawnie, obraz zostanie uruchomiony i od razu zobaczycie jego status.

W identyczny sposób instalujemy lychee. Konfiguracja jest odrobinę inna, jak poniżej:

I teraz ciekawa część. Wskażemy stronę lychee, w celu wstępnej konfiguracji. Tak jak ustawiliśmy, Lychee zgłasza się pod adresem naszego NAS z portem jaki wskazaliśmy przy konfiguracji kontenera, u mnie 192.168.1.124:81, czyli port 81. Ja sobie jak widać na routerze nazwy domen domowych przypisałem do adresów IP.

Lychee poprosi nas o adres IP serwera MariaDB (czyli w moim przypadku adres mojego NAS) i hasło do użytkownika którego chcecie używać. Ja wybrałem root. Niezbyt może bezpiecznie, ale mój NAS 'nie wychodzi na świat’, nie mam do niego dostępu spoza domu. Lychee stworzy swoją bazę jeżeli chcecie, na wypadek 'przenosin’ w inne miejsce macie możliwość wskazania lokalizacji używanej poprzednio bazy. Po założeniu będziemy jeszcze musieli stworzyć użytkownika i hasło, które chcecie używać w programie.

Jesteśmy gotowi do pracy!

Zasada Lychee jest następująca: wskazujemy folder źródłowy oraz docelowy, do którego zostaną przeniesione skatalogowane zdjęcia. Na początku trochę się wahałem, bo mam swój własny sposób na katalogowanie zdjęć, ale operacja (mimo że długotrwała przy kilkudziesięciu gigabajtach zdjęć) zakończyła się sukcesem.

OMV i klucze SSH do łatwiejszej komunikacji pomiędzy różnymi sprzętami

Jak pisałem – zbudowałem sobie NAS. Kopię danych z laptopa załatwiłem sobie prostym xcopy z poziomu Windows (nie chce mi się instalować jakiego wielkiego softu do backupów, chociaż używałem kiedyś Cobian backup), miałem jednak mały zgryz z kopią Domoticz oraz RetroPie.

A miało to wyglądać tak:
– kopia wykonywana z poziomu NAS (czyli OMV) pobierająca foldery z Raspberry Pi na którym jest Domoticz
– kopia wykonywana z poziomu NAS pobierająca foldery z Raspberry Pi na którym jest RetroPie

Wszystko to miał obsłużyć rsync. Aby zrobić to pomiędzy dwoma systemami musiałem użyć połączenia szyfrowanego (SSH), ponieważ tego wymaga rsync.

Chciałem to zautomatyzować na ile się da i w sumie udało mi się bez problemu przez SSH (Secure SHell), ale zawsze stało mi na przeszkodzie hasło, które musiałem podawać przy logowaniu się do serwera. Pora była nauczyć się generowania kluczy SSH, które później można użyć przy bezpośrednim łączeniu się pomiędzy konkretnymi komputerami.

Jak się okazuje – dla chcącego nic trudnego…

Po pierwsze – po stronie systemu NA KTÓRY chciałem się logować bez hasła musiałem wygenerować klucz rsa:

ssh-keygen -t rsa

Robiłem to dla standardowego użytkownika 'pi’, dlatego klucz publiczny znajduje się w folderze /home/pi/.ssh/id_rsa.pub. Klucz prywatny (identyfikator) znajduje się w /home/pi/.ssh/id_rsa.

TERAZ WAŻNE: trzeba nakazać skopiowanie klucza serwerowi KTÓRY będzie się logował na inny, gdzie jest klucz. Poleceniem ssh-copy-id, jak poniżej

ssh-copy-id pi@192.168.1.200 

Z POZIOMU SERWERA który ma się dostać do danych, czyli z OMV.

Podajemy hasło do konta, jednorazowo.

Teraz już bez problemu działają polecenia:

sudo rsync -avz -e ssh pi@192.168.1.200:/var/www/html/dashboard /sharedfolders/Sobczaki/Dane/Backup/Domoticz

sudo rsync -avz -e ssh pi@192.168.1.200:/home/pi/habridge /sharedfolders/Sobczaki/Dane/Backup/Domoticz

sudo rsync -avz -e ssh pi@192.168.1.200:/home/pi/domoticz /sharedfolders/Sobczaki/Dane/Backup/Domoticz

sudo rsync -avz -e ssh pi@192.168.1.126:/etc/emulationstation /sharedfolders/Sobczaki/Dane/Backup/RetroPie/

Wpakuję sobie to wszystko do CRON i backup 'będzie się robił sam’.

OpenMediaVault (OMV) i Transmission

Dzień dobry.
Rozwijania NAS ciąg dalszy. Sam dysk sieciowy jako taki działa bardzo dobrze (raz czy dwa przez kilka miesięcy zdarzyło mu się zawiesić, ale nie uznaję tego za znaczący problem), transfery są stabilne (mimo, że oczywiście ustępują potężniejszym maszynom), do zastosowań domowych w zupełności mi wystarczają. Po przestawieniu się kompletnie na Netflix i Spotify sens streamowania jest coraz mniejszy, ale dzieciaki się cieszą gdy oglądamy rodzinne zdjęcia, a o kopie moich danych z różnych maszyn jestem bardziej pewny. RetroPie, Domoticz czy laptop mają swoje miejsce na dysku. Co prawda apetyt rośnie w miarę jedzenia i coraz częściej spoglądam na Odroid HC1/HC2, ale nie o tym jest ten wpis.
A jest o tym, że jednak ciągle dostęp do torrentów jest jednym z celów wykorzystania NAS. Powiedzmy, że może Wam się przydać do szybszego ściągania obrazu Raspbiana, czy Open Office 😉
Zaczynamy.
W Plugins wybieramy pakiet Transmission, instalujemy. Po szybkim ściągnięciu repozytorium OMV odświeży stronę i zobaczymy w menu Services BitTorrent. 

Zanim jednak tam wejdziemy musimy zastosować się do zaleceń konfiguracyjnych. Po pierwsze – musimy stworzyć (albo udostępnić już istniejące) foldery na dysku. Zalecam stworzenie osobnego dla plików w trakcie zgrywania, osobnego do tak zwanego Watch (czyli folderu gdzie Transmission 'nasłuchuje’ czy nie pojawiło się coś nowego do pobrania’), oraz plików już pobranych w całości. Pozostaje nadać prawa dla użytkownika/grupy debian-transmission w ACL i jesteśmy gotowi do pracy.

Później możemy wejść w listę parametrów. Jeżeli nie zależy Wam na 'tuningu’ na samym początku to praktycznie zostawiacie to co jest i udajecie się na zakładkę Files and Locations, gdzie wskazujecie stworzone wcześniej foldery.

Kolejne zakładki pozwalają na:
– dostosowanie limitów przepustowości
– informacje o Peer’ach – czyli osobach udostępniających
– kolejkowanie
– harmonogramy pobierań – jeżeli na przykład chcecie 'ciągnąć pełną mocą nocą’

Interface web jest dostępny pod adresem: waszadresOMV:9091, gdzie macie w sumie minimalne możliwości konfiguracyjne.

Poniżej zrzuty ekranu:
– W trakcie pobierania
– Niepełny plik

– Zawartość folderu Watch

– Całość już pobrana

Miłych i szybkich pobrań życzę!

Świetna dokumentacja instalacji, konfiguracji Domoticz w PDF jest dostępna!

Dzień dobry. Patrząc na datę ostatniego wpisu zastanowiłem się gdzie mi tak szybko uciekł miesiąc. Ale, biorąc pod uwagę sezon narciarski i ferie – nie jest tak źle…

Przeglądając rano forum Domoticz napotkałem na świetną ciekawostkę.

Użytkownik Robert Linn opracował świetną dokumentację instalacji, konfiguracji, dostrajania systemu. Do tego opis MQTT, skrypty dzVents, Volumio i mnóstwo innych. Dopiero się do niego dorwałem, nie zdążyłem przeczytać, ale czym prędzej pragnę się tym z Wami podzielić.

Zapraszam do pobierania i czytania pod adresem:
https://github.com/rwbl/domoticz-homeautomation-workbook

ESP8266, aktualizacja oprogramowania Tasmota

Oj, jak ja lubię aktualizować… Oprogramowanie tu, tam, jakoś tak zawsze staram się mieć zainstalowane najnowsze wersje. Dobrze to czy źle – kwestia osobista, 
Dotarło do mnie, że Sonoff Pow ma starszą wersję. Zmian jest mnóstwo (poprawki, dodane nowe obsługiwane sprzęty), do poczytania między innymi tutaj: https://github.com/arendst/Sonoff-Tasmota/wiki/What’s-New.
Tak w ogóle podjąłem decyzję, że na wszystkie Sonoff’y (oprócz, jak na razie, czujnika smogu) wgram oprogramowanie Tasmota.
Czyli do gniazdek, Basic, Pow – zamiast ESPEasy – Tasmota.
Aby zaktualizować, przechodzimy do Firmware Upgrade.
Najnowsze wersje oprogramowania znajdziecie zawsze na stronie: https://github.com/arendst/Sonoff-Tasmota/releases. Z ciekawości – człowiek zawsze jakąś głupotę walnie… Nie wiem co mną kierowało, ale flashując Sonoff Basic, wybrałem również taką wersję Tasmota (no, trochę to logiczne i bardzo się później zdziwiłem, że nie mam zakładki do konfiguracji Domoticz. Jak się okazało – to obcięta, minimalna wersja oprogramowania. Po wgraniu Classic wszystko powróciło do stanu poprzedniego.
Kontynuując, wybieramy odpowiednią wersję:
I po kilku sekundach możemy się cieszyć nową wersją oprogramowania.

I to by było na tyle, cytując klasyka.

Setka mi stuknęła…

Dzień dobry. Podsumowanie małe…

Nawet nie zorientowałem się kiedy, nawet nie myślałem, że do tego dojdzie. A tu proszę – setny post jest już przeszłością.

Ruszyłem w sumie w lutym 2017, czyli już prawie dwa lata. Temu kto czyta, muszę powiedzieć (no, napisać), że jest to świetna przygoda. Czasowo czasem 'nie wyrabiam na zakrętach’ (żona, dwójka dzieci, sport (bieganie, pływanie, narty), koncerty (jestem diehard fanem Black/Death metalu, muzyki EBM), gry), ale jako że podejście mam czysto hobbystyczne – napinki nie ma. Jednocześnie blog jest katalizatorem do działania. Staram się nie pozwalać sobie na lenistwo, ciągle dopisywać nowe tematy do przeanalizowania, skonfigurowania/zrobienia/zakupienia oraz późniejszego opisania. Na ten moment mam 20 tematów 'na blog’ oraz prawie 40 'do Smart home’. To w sumie ponad 50 pomysłów na teksty. Jest co robić, a rozwiązań, urządzeń, ludzi z pomysłami wokół ciągle przybywa.

M5stack, Odroid, Magic Mirror, Home Assistant, OpenSprinkler, cały sklep Pimoroni, LEDy WS2811 to tylko kilka tematów którymi świetnie by było się zająć.

Bardzo miło mi zobaczyć, ile osób przeczytało dane posty, wychodzi na to, że są przydatne.

Wszystko to robię poniekąd dla siebie, żeby poukładać w głowie poszczególne kroki i odpowiednio przelać na formę pisaną, ale jest mi niezmiernie miło, że to czytacie.

Na koniec 'finansowa statystyka zarobków z bloga’, dla ciekawych jak to się przedstawia od strony Google AdSense. Jak tak dalej pójdzie, to za 100 lat osiągnę pułap wypłaty środków 😉 Ale prawda jest też taka, że na 'marketingu strony’ nie skupiam się wcale, zarobki nie są celem, a reklamy i Google AdSense skonfigurowałem wyłącznie po to, aby się nauczyć 'z czym się to je’. Tak samo jak Google Analytics, bo naprawdę warto zobaczyć na własne oczy jak bardzo nas Google śledzi. I nawet nie to, że śledzi jest przerażające, ale świadomość tego, że dane są zapisywane 'na wieki’ i używane do profilowania nas i reklam dla nas.

Kolejnym plusem są fantastyczni ludzie, których udało się poznać dzięki blogowaniu. Ludzie z pasją, nie znoszący mentalnej nudy i gnający non stop w nowe miejsca i szukający ciekawych rozwiązań.

Niniejszym, kończąc wpis, serdecznie Wam dziękuję.

Dashticz ponownie na tapecie! Tym razem rozwiązanie problemu z kalendarzami i RSS.

Dashticz to ciekawy temat. Jak zresztą często bywa z oprogramowaniem – ktoś tworzy coś dla siebie, później zaczyna korzystać z niego coraz więcej osób. Z tym spotkał się również autor Dashticz – miał tam kawałek kodu, który przetwarzał kalendarze na jego stronie. Zapewne dlatego, że tak mu było wygodniej, ale z czasem ilość użytkowników zaczęła przerastać wydajność serwera, postanowił ją więc wyłączyć. No i trach – wszystkie kalendarze aktualnych użytkowników przestały się pojawiać.

Przetwarzanie danych kalendarzy musi być teraz po naszej stronie. Potrzebujemy do tego serwer Apache i PHP.

Od razu piszę, że opieram się tutaj na Raspbian w wersji Jessie!

Aby zainstalować PHP w wersji 7.0 musiałem dodać niestandardowe repozytorium, jak poniżej.

Edytujemy plik:

sudo nano /etc/apt/sources.list

deb http://repozytorium.mati75.eu/raspbian jessie-backports main contrib non-free
#deb-src http://repozytorium.mati75.eu/raspbian jessie-backports main contrib non-free

Instalacja certyfikatów zatwierdzających repozytoria:

sudo gpg –keyserver pgpkeys.mit.edu –recv-key CCD91D6111A06851

sudo gpg –armor –export CCD91D6111A06851 | sudo apt-key add –

I później już standardowo:

sudo apt-get update
sudo apt-get install apache2
sudo apt-get install php7.0
sudo apt-get install php7.0-xml php7.0-curl

Nie wiem jak u Was, ale u mnie Domoticz jest na porcie 80, na którym standardowo instaluje się Apache, musiałem więc zmienić:

sudo nano /etc/apache2/sites-available/000-default.conf

Na:

<VirtualHost *:82>
DocumentRoot /var/www/html
</VirtualHost>

Do tego jeszcze:

sudo nano /etc/apache2/ports.conf

Listen 82

Restart Apache
sudo systemctl restart apache2

I możemy ruszać z Dasthicz, tym razem w wersji Beta. Nie chciałem robić żadnych symlinków, dlatego zainstalowałem go w folderze Apache:

cd /var/www/html

Ściągamy repozytorium:

sudo git clone https://github.com/robgeerts/dashticz_v2 –branch beta dashboard

Gdybyście chcieli jednak zrobić symlink, pobierzcie repozytorium do folderu /domoticz/www/ i wykonajcie

sudo ln -s /home/pi/www/dashboard/ /var/www/html

Pozostaje skopiować CONFIG.js i jesteśmy w domu. U mnie na ten moment Dashticz zgłasza się pod adresem 192.168.1.200:82/dashboard/index.html.

Widzę też, że pojawił się parametr dotyczący przetwarzania RSS:
config[’default_cors_url’] = 'http://cors-anywhere.herokuapp.com/’ ;

Wygląda mi na to, że to on zdecydował o tym, że teraz RSS działają bez problemu.

No to długo wytrzymałem bez nowych zakupów, nie ma co… No bo skoro mam kilka joysticków w domu…

Ehhhh… No nie da się. Normalnie nie da się wytrzymać…
No bo jest tak… Owszem, arcade stickami fajnie się gra w gry 'automatowe’. To fakt. Nie neguję. Ale już na przykład w gry z Atari, czy innych konsol – tak sobie. Nie te wrażenia, czuć, że były projektowane pod inne 'urządzenia sterujące’. Szczególnie w gry z Atari czy Commodore się słabo gra. Dlatego pomysłowi ludzie wymyślili przejściówki ze starych joysticków na USB. Działa, nawet fajnie. W większości emulatorów, bo na przykład w Amidze dalej nie wiem jak wymusić, żeby Fire strzelał, a to jakby podstawa. Nic to – na pewno w końcu znajdę rozwiązanie, na razie miło było pograć we Freda joystickiem, którym grałem 30 lat temu na oryginalnym Atari. Które notabene ciągle mam. Pudełeczko małe, podłączamy z jednej strony kablem 'drukarkowym’, z drugiej podłączamy joysticki. Zakupiłem od jednego z kolegów z grupy retro.
Druga sprawa – w pewnej sieci była akurat promocja na pady za kilka złotych. Pad Acme, ciekawe czy związany jakoś z kreskówkami (dla znających temat suchar będzie zrozumiały).
Pad padem, ale granie w International Karate, Zybexa czy Freda ma inny smak od dzisiaj 🙂

RetroPie, zaawansowane opcje oraz najważniejsze problemy

Dzień dobry. Ostatni, końcowy wpis w temacie Arcade Bartop. Sprawdza się świetnie, włączenie go to czysta przyjemność, dlatego miło mi się o nim pisze 🙂

Jak do tej pory opisałem:
– Zamysł, sposób budowy: http://blog.asobczak.pl/2018/11/03/arcade-bartop-opis-budowy-opus-magnum-aktualne-bo-nie-jest-wykluczone-ze-zrobie-wkrotce-cos-ciekawszego-d/
– Sprzęt, jakiego użyłem do budowy: http://blog.asobczak.pl/2018/11/05/arcade-bartop-sprzetowo/
– Sterowanie, dokładnie: http://blog.asobczak.pl/2018/11/03/arcade-bartop-sterowanie/
– Audio, osobny wpis: http://blog.asobczak.pl/2018/11/03/arcade-bartop-audio/
– Wstępna konfiguracja: http://blog.asobczak.pl/2018/11/03/retropie-konfiguracja/
– Upiększanie, informacje o grach: http://blog.asobczak.pl/2018/11/03/retropie-wyglad-okladki-do-gier-scrapping/
– Atari, C64, ZX Spectrum: http://blog.asobczak.pl/2018/11/10/retropie-i-atari-c64-zx-spectrum/
– Amiga: http://blog.asobczak.pl/2018/11/03/retropie-i-amiga/
– Dodatki, mniej popularne emulatory: http://blog.asobczak.pl/2018/12/retropie-i-dodatki-oraz-inne-emulatory.html

Pora na informacje zaawansowane, które jak na razie udało mi się znaleźć i niektóre problemy, które udało się rozwiązać.

Po pierwsze, niestety, prawie na pewno wraz z rozwojem systemu natkniecie się na 'White screen of death’. Wskutek podejścia do ładowania obrazów tła w locie w EmulationStation/RetroPie, system czasem 'gubi’ obrazy, które powinny się pojawić. Niestety, wygląda to źle, nie da się w sumie korzystać wtedy z systemu, w tle pojawia się błąd GlGetError, czasem prowadząc aż do wyjścia do basha. Ten problem pojawia się wraz z ilością systemów dostępnych do emulowania, szczególnie widoczny przy 'skórkach’, które mają wiele obrazów. Niby sugerują zwiększenie Memory split dla grafiki w raspi-config (co miałem i tak zrobione), zmniejszenie VRAM w opcjach, niby błąd został poprawiony w wersji 4.2 (mam 4.4) i dalej występuje…

Nic to, rozwiązania niestety są kompromisowe:
– albo zmieniamy skórkę na jakąś z 'rodziny’ Carbon, Pixel, Eudora, Turtle-Pi, Canela – one mają jedno, statyczne tło dla wszystkich emulatorów
– albo zmniejszamy ilość emulowanych systemów, przez co nie będą się pojawiać w EmulationStation

Drugi sposób ma sens, bo po sprawdzeniu jakiejś gry na przykład z Virtual Boy’a, raczej nie ma ochoty na kolejną…

W najgorszym wypadku, jeżeli coś kompletnie zepsujecie, zostaje ręczna edycja wpisu domyślnej skórki na Carbon, jak poniżej.

sudo nano /opt/retropie/configs/all/emulationstation/es_settings.cfg

Kolejna sprawa – nowy system. Zasadniczo dodanie kolejnego za pomocą konfiguratora dopisuje automatycznie do pliku z definicją systemów. Powiedzmy jednak, że chcecie dodać swoją wersję emulatora Sam Coupe.

Warto zapamiętać, że domyślna konfiguracja zdefiniowanych systemów jest zapisana w /etc/emulationstation/es_systems.cfg. Czyli przy aktualizacji zostanie nadpisana. Aby mieć swoją zawsze z zanadrzu, trzeba ją skopiować do folderu /opt/retropie/configs/all/emulationstation/. Jeżeli EmulationStation nie znajdzie tam pliku, pobierze domyślny.

sudo cp /etc/emulationstation/es_systems.cfg /opt/retropie/configs/all/emulationstation/es_systems.cfg

Aby dodać kolejny system trzeba w tym pliku dodać wpis zgodnie z tym, co poniżej:

<system>
<name>samcoupe</name>
<fullname>SAM Coupe</fullname>
<path>/home/pi/RetroPie/roms/samcoupe</path>
<extension>.DSK</extension>
<command>/opt/retropie/supplementary/runcommand/runcommand.sh 0 SYS samcoupe %ROM%</command>
<platform>samcoupe</platform>
<theme>samcoupe</theme>
<directlaunch/>
</system>

Mamy podaną nazwę, pełną nazwę systemu, lokalizację plików, rozszerzenie plików, komendę uruchamiającą, nazwę platformy (aby skórki wiedziały co ładować, jeżeli system jest mniej lub bardziej standardowy). Zgodnie z zasadą działania RetroPie i EmulationStation – sprawdzić rozszerzenia plików, bo może się okazać, że emulator nie będzie widoczny! Jeżeli trzeba – dopiszcie na przykład w sekcji <extension> .zip </extension>.

W zasadzie zapewne nie będzie Wam to potrzebne, ale jeżeli chcecie na przykład podzielić systemy PC-Engine i TurboGrafx 16 na osobne foldery, możecie to zrobić tym sposobem.

Kompletnie zaawansowanym tematem jest tworzenie zestawień składających się z:
– opisu gry
– zrzutu ekranu
– a nawet (!) krótkiego filmu w formacie mp4.
– wraz z pełną listą gier

Wygląda to piorunująco, używamy do tego zaawansowanego Scrapera, który jest dostępny w RetroPie Setup -> Manage packages -> Manage optional packages -> na samym dole jest scraper. Najlepiej postępować jak poniżej:

Po instalacji pojawi się w menu możliwość konfiguracji:

Możecie wybrać systemy do przeskanowania, bo operacja będzie trwała dość długo…

Ważna jest opcja 9 – Use rom folder for gamelist & images – załaduje dane (listę gier, obrazy i filmy) na podłączony pendrive/dysk – będzie to łatwiejsze do robienia kopii. To akurat w przeciwieństwie do standardowego scrapera, dostępnego z menu Emulation Station. Albo – nie potrafię go odpowiednio skonfigurować. Jeszcze 😉

Jeszcze dwie kwestie – nie każda skórka wspiera wyświetlanie filmów! Carbon tak, inne – musicie próbować.

Kolejna – warto włączyć sprzętowe wsparcie dla odtwarzania filmów – będzie miejscami płynniej.

Oraz typ widoku listy gier:

To już koniec. Oczywiście, jeżeli dowiem się czegoś więcej, zostanie dodana nowa opcja, pojawi się coś ciekawego – z przyjemnością to opiszę.

Najpiękniejsze w tym wszystkim jest to, że z początkowego 'A, zrobię sobie emulator Atari, bo mi się na strych chodzić nie chce’ wessało mnie kompletnie i (jak zwykle!) okazało się, że temat jest przebogaty, z możliwościami rozwoju, konfiguracji, wykazania się w wielu sferach. Zachęcam, zachęcam i jeszcze raz zachęcam!

Dobranoc.