Papierowe modele konsol. Tak – odbiło mi :D

Dzień dobry.
Jakiś czas temu 'wpadłem przez przypadek’ na stronę http://rockybergen.com/papercraft/ i przepadłem z kretesem… Dla wyjaśnienia – to strona artysty i projektanta – odpowiada za nią Rocky 
Bergen.
Cóż on jednak projektuje i udostępnia, że tak mnie to zainteresowało? Ano… Papierowe modele konsol i komputerów z poprzednich epok. W PDF, kompletnie za darmo, wspaniałej jakości i niesamowicie pomysłowe. Wydrukowałem wszystkie, sklejam po kolei, świetnie się przy tym bawiąc, czasem wciągając w to dzieci. Bo któż nie lubi wycinać, składać i kleić!
Biblioteka jest bardzo pokaźna i stale rośnie. 
Cóż my tam mamy? Jak do tej pory:
– TRS-80 Model III
– Sinclair ZX Spectrum
– Sharp X68000
– Sega Master System
– Nintendo Gamecube
– prototyp Nintendo Advanced Video System
– IMSAI 8080
– IBM 5150 PC
– IBM 5100 Portable Computer
– Commodore 64
– Atari 520ST
– Apple Lisa 1
– Apple II
– Amstrad CPC 464
– Amiga 500
Modele są przeurocze i bardzo wdzięcznie się z nimi pracuje. Jestem zadziwiony ciągle poziomem detali i sposobem w jaki autor je zaprojektował. Polecam, polecam i jeszcze raz polecam!

Konsole – Nintendo Gameboy – porównanie wersji

Z ciekawostek – mój (mogę już chyba powiedzieć) przyjaciel 'z internetów’ zapalił się do konsol, szczególnie przenośnych. Mówi, że przeze mnie – nie wnikam 😉 
Otrzymałem pozwolenie na wklejenie zdjęcia jego, bardzo zacnej, kolekcji konsol z serii Game Boy.
W kolejności od lewej do prawej i poziomami:
– Game Boy Classic
– Game Boy Pocket
– Game Boy Color
– Game Boy Advance
– Game Boy Advance SP
– Game Boy Micro
Zwracam szczególną uwagę na Game Boy Color oraz Game Boy Advance – mają moddowane, podświetlane ekrany! Różnica w grach jest ogromna, to naprawdę jest inny poziom zabawy. Co ciekawe – kolega 'wciągnął’ w to wszystko swojego kilkuletniego syna – razem dobierają gry, razem zajmują się 'wybebeszaniem’ i ponownym składaniem tych konsol, hobbystycznie zajmują się programowaniem cart’ów z grami.
Podświetlenia to w ogóle temat na osobny artykuł, który mam nadzieję uda nam się wspólnie zrobić.

Konsole – Nintendo Gameboy Pocket

Dzień dobry. Dzisiaj opowieść o konsoli Game Boy. Konkretnie o Game Boy Pocket, bo taką, unowocześnioną wersję, posiadam w swoich zbiorach. Plasuje się w czwartej generacji konsol, jeżeli kogoś interesuje chronologia.
O ile pierwszy Game Boy pojawił się na rynku w 1989 roku, moją konsolę zaczęto produkować w 1996. Mają wspólny procesor, który ma niewiele ponad 4 MHz (szał! 😉 ), Pocket ma ciut lepszy wyświetlacz – ciągle o rozdzielczości 160×144 i czterech odcieniach szarości, całe 8 KB pamięci RAM do wykorzystania. Pierwotnie aby zasilić pierwszego Game Boy’a trzeba było czterech baterii AA, Pocket wymaga już tylko dwóch AAA – widać, że popracowano nad zapotrzebowaniem na prąd. Ale – w końcu było to 7 lat różnicy, co jest okresem bardzo długim w przypadku układów scalonych i elektroniki. Z tego co pamiętam z czasów PRL, to już ten czynnik mógł zmienić w naszych realiach świetną konsolę w ładnie wyglądający gadżet, bo o baterie nie było łatwo. Szczególnie biorąc pod uwagę, że cztery 'paluszki’ AA starczały na 10-30 godzin gry. Jeżeli więc ktoś nawet wszedł w posiadanie Game Boy’a we wczesnych latach dziewięćdziesiątych nie znaczyło to automatycznie, że wiele grał 😉 Mając teraz pod ręką akumulatorki – można szaleć.
Mimo gorszych parametrów technicznych w stosunku do konkurencyjnej konsoli Atari Lynx (pierwszej kolorowej, z podświetleniem, wydanej również w 1989 roku) pozamiatał rynkiem kompletnie – szacunki mówią o sprzedaży na poziomie 120 milionów (ale to wraz z Game Boy Color) vs 3 miliony Lynxa (dla roku 1991 było to 16 milionów vs 800 tysięcy). Był to jeden z przykładów, kiedy lepsze parametry nie determinowały automatycznie wygranej, jak w przypadku VHS czy Wii.
Ten egzemplarz pozyskałem w dość ciekawy sposób. Pracując w pierwszej firmie po studiach zajmowaliśmy się oprócz oprogramowania również dostarczaniem infrastruktury. I do jednego serwera Dell był dołączony bonus – rzeczony Game Boy Pocket wraz z grą Beavis and Butt-head. Graczy w firmie nie było, zostałem więc jedynym zainteresowanym, co niezmiernie mnie ucieszyło! Jak również fakt wejścia w posiadanie gry, bo postaci kreskówki wprost uwielbiałem i widziałem na MTV chyba wszystkie odcinki. Jestem pewien, że mam jeszcze niektóre nagrane na kasetach VHS. A do tego – gdzieś, kiedyś na jakimś dysku z kopią danych znalazłem kody do kolejnych poziomów. Całej gdy na pewno nie przeszedłem, ale gdzieś dam udało się dostać.
W sumie to miałem kilka gier na GB, brak podświetlanego ekranu i grafika monochromatyczna jest już jednak czasem nie do zaakceptowania i ciężko się w nie gra. Na pewno dokupię ikonicznego Tetris, który był dostarczany wraz z konsolą, dlatego zanotował 'sprzedaż’ na poziomie 35 milionów egzemplarzy. Absolutny hit i i gra, która sprzedała tę konsolę.
Na końcu grudnia kupując Super Nintendo (czyli SNES) specjalnie szukałem zestawu z przystawką Super Game Boy wypuszczonej na rynek w 1994 roku. I oczywiście udało mi się uruchomić Beavis i Butt-head na LCD 😀

Biblioteka około dwóch tysięcy gier kryje w sobie mnóstwo perełek z tamtych czasów – Super Mario, Pokemon, Donkey Kong, Yoshi, Kirby, Legend of Zelda, Wario i dziesiątki innych.

Następcą jest Game Boy Color dostępny na rynku od 1998 roku, tak samo jak Game Boy Light, który był ciągle monochromatyczny, ale już z podświetlanym ekranem.

Nintendo Dual Screen Lite – liczy się kreatywność

Niektóre, jak to mówią: 'kieszonsolki’, są naprawdę bardzo fajne. Kiedyś bardzo chciałem mieć Game Boy Advance, ale jakoś nie było nam po drodze. W końcu mam go w kolekcji, ale to jednak konsola kolejna po nim jest tym, co 'tygrysy lubią najbardziej’.
Nintendo Dual Screen Lite to następca Nintendo Dual Screen – ładniejsza wersja przenośnej konsoli, która szturmem zdobyła rynek i jednoznacznie wygrała batalię Nintendo – Sony – stosunek 153 miliony do 76 milionów (za Wikipedią) mówi sam za siebie. Mimo gorszych parametrów wygrywała funkcjonalnościami i ciekawymi grami.
Przede wszystkim – dwa ekrany, z czego dolny dotykowy. Czyli mamy D-pad (czyli potocznie mówiąc – krzyżak), triggery po bokach, a do tego rysik, który możemy używać w grach na dolnym ekranie.
Lista tytułów, które utkwiły mi w pamięci to: Elite Beat Agents, Meteos, Professor Layton and Curious Village oraz Unwound Future, Animal Crossing, Hotel Dusk: Room 215, Space Invaders Extreme, Wario Ware: Touched, Trauma Center: Under the Knife, Mario and Luigi: Partners in Time, Puzzle Quest, Legend of Zelda: Phantom Hourglass, New Super Mario Bros., Super Scribblenauts, Phoenix Wright: Ace Attorney, Advance Wars: Dual Strike, GTA: Chinatown Wars. 
Owszem, jest ich mnóstwo, ale każda z nich wprowadzała coś ciekawego w grach – gry muzyczne, pomysłowe wykorzystanie dwóch ekranów, mikrofonu, rysika, historie, grafika.
Trzeba zdmuchnąć piasek z kartki? Dmuchnij w mikrofon! Trzeba przerzucić pieniążek z jednej strony ekranu na drugi? Zamknij konsolę i otwórz! Chcesz poczytać książkę? Obróć konsolę pionowo! Trzeba zapisać notatkę w grze? Zrób to rysikiem w grze!
Bardzo wciągnęły mnie i żonę również różnorakie 'Brain testy’ czyli tytułu poprawiające orientację, skupienie, logiczne myślenie.
Poniżej kilka zdjęć, ten 'dynks’ na USB po lewej to adapter do połączenia do internetu z poziomu konsoli – NDS obsługuje wyłącznie połączenie szyfrowane w WPA, które raczej bezpiecznie nie było i ryzykowne było ustawić je na domowym routerze, dlatego wtykało się toto do PC, instalowało sterownik i można było grać. Na tyle na ile Nintendo pozwalało, bo ich pomysł z Friend Codes rewelacyjne nie był 😉 Ale pamiętam, że z wieloma osobami z różnych krajów grałem w jakieś zestawy gier 'barowych’ – rzutki, itp. – zabawa była całkiem fajna.

To był całkiem miły wieczór! Przy okazji – moje nowe-stare hobby.

Zawsze lubiłem grać. Wydaje mi się, że pierwszy raz zagrałem na komputerze jakieś 35 lat temu. Czyli kawał czasu! I jakoś tak zawsze komputery mi towarzyszyły. Wiele lat później 'przestawiło mi się’ na konsole. Ale gry to gry, nieważne w sumie na czym gramy.
A dzisiaj była wycieczka przez wiele epok… Ostatnio wciągnęło mnie Wii. Tak, to stare Wii. Nie Switch, nie PS4 a Wii od Nintendo. Gry z Mario w roli głównej mają jakieś niesamowite pokłady radości, nie są tak poważne jak te wszystkie gry na PS4. Kolory, odgłosy, zabawa – to jest to!

Później przyszła pora na Playstation 1 i słynna płyta Demo 1 z kroczącym dinozaurem, który musiał w czasach premiery wywoływać silny 'szczękoopad’.

Później uruchomiłem Sega Mega Drive. Na razie mam jedną grę, do tego jest to bilard, co nie jest może synonimem platformy arcade, ale było miło poczuć ten dreszczyk przy 'odpalaniu’ czegoś nowego.

A skończyłem na rodzimej grze L.K. Avalon na Atari 65 XE – Fred.

Będzie tego więcej. Dużo więcej! Obok Home Assistant to główny temat przewodni moich wolnych godzin, które ostatnio tak ciężko 'wyrwać’.