Sprzęt dotarł, testy wcześniej zrobione, warto postawić system 'na poważnie’.
Od razu ostrzegam – Orange Pi (w moim przypadku) Zero Plus jest dość specyficznym sprzętem. Z jednej strony świetnym – sieć 1Gigabit (prawdziwa, nie jak w Raspberry Pi, nawet 3B+), bez wewnętrznego huba USB, bez dzielenia przepustowości z Ethernet. Wsparcie w porównaniu do Raspberry Pi jest jednak małe, przez brak zgodności producentów ze standardami wielu twórców wycofuje się ze wsparcia oprogramowania (np. DietPi). Od razu widać, że samym sprzętem rynku się nie wygra.
Mnie osobiście zależało na oszczędności prądowej oraz dobrej nakładce SATA przy zachowaniu niskiej ceny – pod tym kątem sprzęt sprawdza się bardzo dobrze, ale wyłącznie do jednego celu – OpenMediaVault. W sumie można pracować z Armbianem, ale to mnie akurat nie interesowało. Najlepszą alternatywą byłby ODROID-HC1/HC2, ale koszt jest kilka razy większy. Dla sprawdzenia, czy się przyjmie w domu jest to już dyskusyjne.
Dla jasności – nie przekonuję tutaj, że sprzęt za 80 PLN jest lepszy niż QNAP czy Synology, lepiej spełnia swoje zadania, itp., itd. Bo na pewno nie jest z wielu względów. DLA MNIE jest wystarczający do celów, które sobie założyłem, czyli:
– dostęp do muzyki, filmów i zdjęć rodzinnych w sieci domowej w możliwie najszybszy sposób
– skonfiguruj raz i zapomnij
– energooszczędny
W przypadku Orange Pi okazało się, że ważne jest jedno. KARTA SD! Powtarzam – karta SD. A jakbym zapomniał – KARTA SD! Nie pamiętam abym AŻ takie problemu miał na Raspberry Pi, ale tutaj szczególnie. Wolne działanie, problemy – minęły gdy włożyłem ciut lepszą kartę SD.
Robiąc wszystko na Raspberry z podłączonym dyskiem HDD zapomniałem jak to jest działać na karcie SD…
Do tego – trzeba szczególnie uważać jakie obrazy pobieramy, ponieważ odmian Orange Pi jest wiele.
Zgrywamy obraz na kartę za pomocą Etcher i od razu mamy postawiony i dostępny OpenMediaVault.
I, podobnie jak w przypadku OMV na Raspberry Pi, miałem problem z aktualizacją systemu i OMV. Teraz już wiem dlaczego apt-get update && omv-update skutkuje błędem jak poniżej przy pierwszym uruchomieniu.
W tle pojawia się demon aktualizujący system, ale z jakichś powodów nie chciał się zakończyć. Albo byłem mało cierpliwy.
Pomogło:
ps aux | grep apt
kill processnumber
dpkg –configure -a
Czyli 'ubicie’ procesu aktualizacji (raz w sumie zadziałał mi prosty restart systemu) i naprawienie repozytorium aktualizacji.
Później już wszystko poszło poprawnie.
System zaczął stabilnie i szybko działać.